Mój kuzyn mieszka w mieście z rodziną. Zwykle przyjeżdżają do naszej wioski w weekendy, szczególnie w sezonie letnim.
Moja matka zawsze ją witała. Nakryła do stołu, abyśmy mogli wspólnie zjeść posiłek, po czym zaproponowała herbatę i ciasto.
„Od wypłaty do wypłaty!” „Nie stać cię na nic, nie możesz kupić słodyczy ani bluzki!” – narzekała żona mojego brata.